Dystrybucja traci na spadku cen bardziej niż producenci

Utrzymujący się od początku roku spadkowy trend cen jest dla dystrybutorów trudniejszy niż dla producentów. Mogą oni rekompensować spadek cen wyrobów niższymi cenami surowców. W przypadku dystrybutorów sprzedaż zwykle oznacza stratę na marży. Wymusza to stałe modyfikowanie i zwiększanie efektywności pracy sieci dystrybucyjnej - mówi Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.

W nowy rok wchodziliśmy ze sporym optymizmem, ale w sumie okazał się trudny. Dla dystrybucji także?

  - Dla branży dystrybucyjnej to ciężki rok, ponieważ ceny stali i produktów stalowych od początku roku są w trendzie spadkowym. Producenci spadki cen w jakiejś mierze mogą rekompensować spadającymi cenami surowców. W branży dystrybucyjnej, która kupuje stal od producenta, przechowuje ją i sprzedaje, spadkowy trend oznacza, że sprzedaż odbywa się kosztem marży. Kiedy my sięgamy do zapasów ceny u producenta już maleją, a ceny na rynku kreuje właśnie producent. 

Czy to powoduje jakieś zmiany w pracy sieci dystrybucyjnej? 

- Rewolucji nie ma, ale wciąż trzeba poprawiać szybkość i jakość usług, gamę oferowanych produktów. Bardzo ważna staje się szybkość dostawy, pozwalająca nam konkurować z sieciami dystrybucyjnymi producentów, gdzie na wykonanie zamówienia trzeba trochę poczekać. Ważna wielkość oferty. W tej chwili nie ma ładunków jednorodnych. Zwykle dostawa obejmuje kilkanaście różnych asortymentów, co zwykle uniemożliwia zaopatrzenie się u jednego producenta. 

Stopień przetworzenia to kolejny aspekt. Końcowi użytkownicy starają się także zmniejszyć ilość odpadów powstających przy produkcji. Wagi nabiera więc przetwarzanie półwyrobów. 

Coraz częściej także końcowi użytkownicy szukają firmy, która nie tylko sprzeda im stal, ale dostarczy ją do zakładu odbiorcy czy na plac budowy. Końcowi odbiorcy pracują głównie bez zapasów, więc chcą mieć możliwość szybkiego i kompletnego zaopatrzenia się w potrzebny asortyment. 

Rynek w coraz mocniejszy sposób zdaje się preferować dużych dystrybutorów? 

- Małe firmy z wąską ofertą mają coraz większe trudności w utrzymaniu się na rynku. Znika z niego pośrednictwo. Znikają firmy które nie mają własnych magazynów, a tylko z zamówieniem w ręce kompletowały dostawy dla jakiegoś odbiorcy końcowego. Kiedyś ilość tak pracujących firm była spora, bo końcowi odbiorcy mieli problemy ze sfinansowaniem dostaw. Pojawiały się więc firmy, które dysponując kapitałem były w stanie skompletować dostawę i za nią zapłacić. Obecnie w części przypadków te kwestie spadają na dystrybutorów, a w niektórych lepsza pozycja końcowych użytkowników pozwala im finansować swoje zamówienia. 

Z drugiej strony mocno także rozwinęli swoją działalność ubezpieczyciele transakcji. Okres bardzo dużej ostrożności firm ubezpieczeniowych w stosunku do końcowych odbiorców, zwłaszcza z branży budowlanej był wynikiem dużej ilości upadłości firm budowlanych i strat, jakie z tego względu ponosili także ubezpieczyciele. Teraz sytuacja się poprawia i poziom angażowania się ubezpieczycieli w transakcje nieco wzrósł. 
 
Źródło: www.wnp.pl