Import stali do Unii (na razie) niegroźny

Być może należałoby wypracować mechanizmy ochrony własnego rynku. Tak jest na przykład w USA. Niestety, podobnych działań brakuje w Europie - mówi Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.

Jak informuje EUROFER, organizacja zrzeszająca europejskie huty, przez pierwsze osiem miesięcy tego roku import stali do Wspólnoty zwiększył się o 21 proc., rok do roku. Największy wzrost odnotowano w wyrobach długich - aż o 49 proc. W przypadku wyrobów płaskich było to 15 proc. 

Odnosząc się do danych EUROFERU warto zauważyć, że dotyczą one zużycia jawnego. Jest to o tyle istotne, że czasami import nie jest ujawniany przez podmioty, które się nim zajmują. Informacje przekazane przez EUROFER są dokładne, jednak opierają się wyłącznie na oficjalnych statystykach. Brakuje informacji o niezgłaszanym przez podmioty imporcie. Dlatego moim zdaniem warto spojrzeć na liczby dotyczące wielkości produkcji, ponieważ tego rodzaju statystyki są bardziej wiarygodne. 
Nie zmienia to faktu, że importowane wyroby są obecne na rynku. Ten import stali do Unii na razie nie jest groźny, jednak w dalszej perspektywie konsekwencją napływu taniego towaru, głównie z Dalekiego Wschodu, będzie obniżenie konkurencyjności europejskich producentów.

Czy dystrybutorzy powinni się obawiać tej sytuacji?

No cóż, że Europa wpadła we własne sidła. Coraz bardziej restrykcyjne normy środowiskowe ustalone przez Brukselę powodują, że Stary Kontynent - chcąc im sprostać - stał się bardzo drogim producentem wyrobów stalowych. Taką sytuację wykorzystuje konkurencja, zwłaszcza producenci z Dalekiego Wschodu, oferująca atrakcyjne cenowo wyroby.
Jeśli zatem UE nie wypracuje spójnej polityki w zakresie emisji dwutlenku węgla istnieje poważne zagrożenie, że produkcja stali będzie przenoszona tam, gdzie żadne limity nie są brane pod uwagę, co ma znaczący wpływ na koszty. Dlatego decydenci muszą się na coś zdecydować i określić, na jakich zasadach powinna funkcjonować produkcja stali w Europie i jaką politykę należy realizować w stosunku do krajów, które nie przestrzegają żądnych reguł.

Jeśli produkcja okaże się zbyt droga i zostanie przeniesiona poza Europę poszkodowani będą także dystrybutorzy. Groźnym zjawiskiem byłoby np. budowanie zagranicznych ośrodków dystrybucji w kraju, z którego wyprowadzono produkcję stali. Dla rynku - w tym również polskiego - korzystniejsze jest utrzymanie zarówno własnej produkcji, jak i dystrybucji wyrobów hutniczych.

Co mogą zrobić rodzimi producenci i dystrybutorzy stali z problemem importu?

Wielokrotnie przedstawiciele sektora stalowego występowali z postulatem obniżenia cen energii, zwracali uwagę na wysokość podatku akcyzowego. Być może należałoby wypracować mechanizmy ochrony własnego rynku. Tak jest np. w Stanach Zjednoczonych, które poprzez politykę celną chronią własny rynek. Niestety, podobnych działań brakuje w Europie. 
Tymczasem trzeba dążyć do ograniczenia nadmiernego - często nie do końca uczciwego - importu wyrobów stalowych do Europy. Trudno bowiem liczyć na kulturę systemu dystrybucji, bo tańszy dostawca zawsze będzie lepszy.

Rozmawiała: Renata Dudała

Źródło: www.puds.pl