Kolb zmienia akcenty. Nowa hala, nowi pracownicy

Produkująca konstrukcje stalowe spółka Kolb zmienia akcenty swojej działalności. Przerzuca kierunek rozwoju z konstrukcji kubaturowych w stronę maszynowych. Pozwoli to na poprawę opłacalności realizowanych kontraktów, a także zwiększenie produkcji i zatrudnienia.

  • Kolb zbudował halę produkcyjną, w której są ulokowane maszyny do obróbki mechanicznej.
  • Spółka spodziewa się, że w perspektywie 2-3 lat zwiększy sprzedaż i zysk osiągany z tego typu produkcji.
  • Firma w niedługim czasie zwiększyła zatrudnienie z 70 do 113 osób, a potrzebuje jeszcze kilkunastu pracowników.


Rynek konstrukcji stalowych w ostatnich latach staje się coraz trudniejszy. Panuje na nim coraz większa konkurencja, czemu sprzyja niska bariera wejścia na rynek, a niski poziom cen stawia pod znakiem zapytania opłacalność niektórych kontraktów.

Ceny konstrukcji stalowych w ciągu kilkunastu ostatnich lat zmalały. - Kiedyś to były ceny relatywnie wyższe, mimo znacznie niższych kosztów produkcji. Rynek jest więc obecnie ekstremalnie trudny - ocenia Marek Bagiński, prezes spółki Kolb.

Należąca do Grupy Stalprofilu spółka stara się szukać nowych rynków i rozwija się w stronę branży konstrukcji maszynowych. To segment konstrukcji bardziej wyrafinowanych i bardziej intratnych, ale wymagających lepszego przygotowania, większego doświadczenia ludzi, innego rodzaju sprzętu, np. obrabiarek, pozwalających na osiągnięcie odpowiednich parametrów.

- Uznaliśmy, że to najlepszy sposób rozwoju spółki. Zdecydowaliśmy się więc na inwestycję w budowę hali produkcyjnej, w której są ulokowane maszyny do obróbki mechanicznej i odbywa się montaż konstrukcji - opowiada Marek Bagiński.

Nowa hala ma powierzchnię 1700 mkw. Postawiono w niej na razie 2 obrabiarki CNC do produkcji wyrobów dedykowanych dla branży maszynowej, a także suwnicę o większym udźwigu. Dzięki nowej hali powierzchnia produkcyjna zakładu powiększyła się o jedną trzecią, co pozwoli o około 20 proc. zwiększyć wolumen produkcji.

Marek Bagiński podkreśla jednak, że to przede wszystkim zmiana jakościowa. Nowa hala i nowe maszyny pozwolą na podjęcie produkcji, której przy poprzedniej infrastrukturze nie dało się prowadzić.

- Wiele rzeczy musieliśmy zlecać na zewnątrz, a chcemy tego uniknąć. Czasami oczekiwanie na wykonanie zleconych robót trwało trzy miesiące i musieliśmy czekać. Chcemy stworzyć warunki, umożliwiające wykonywanie jak największej ilości operacji we własnym zakresie. Są to rzeczy dość skomplikowane, chcemy więc, żeby produkcja, a także kontrola jakości były na miejscu - tłumaczy Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.
Outsourcing obróbki mechanicznej był bardzo kłopotliwy. Firmy, które były w stanie tego typu usługi wykonać, miały odległe terminy i wysokie ceny. - W ostatnich latach firmy były tak obłożone, że czasami usługi te były wręcz niedostępne. Możliwość realizowania tego typu zadań we własnym zakresie da nam niezależność, szersze możliwości wykonania usług - mówi Marek Bagiński.

Spółka spodziewa się, że w perspektywie 2-3 lat uzyska zwiększenie sprzedaży i pewniejszy zysk osiągany z tego typu produkcji. Wejście w nowy segment wymusiło poszukiwanie ludzi, którzy mają doświadczenie w pracy na urządzeniach CNC.

-Wykorzystujemy także naszych pracowników, którzy mieli już do czynienia z podobnym sprzętem sterowanym numerycznie. W oparciu o tę kadrę budujemy personel potrzebny do uruchomienia nowej produkcji. Nie przyszło nam to łatwo, ale mamy już kadrę potrzebną do rozpoczęcia produkcji. Wciąż poszukujemy ludzi, aby powiększyć personel do optymalnej wielkości - mówi Marek Bagiński. Kolb potrzebuje jeszcze kilkunastu ludzi.

Dotychczasowy wzrost zatrudnienia świadczy o rozwoju spółki. W roku 2008, kiedy spółka weszła w skład grupy Stalprofil, zatrudniała nieco ponad 40 osób. Niedawno zwiększyła zatrudnienie z 70 osób do 113. W początkowym okresie spółka pracowała na jedną zmianę. - Teraz pracuje na dwie zmiany, a okresowo nawet na dwie dwunastogodzinne zmiany, jeżeli trzeba - wyjaśnia Jerzy Bernhard.

Wejście w nowy segment nie oznacza jednak porzucenia dotychczasowych robót. - Nie zaprzestajemy produkcji konstrukcji stalowych dla budownictwa, gdzie mamy swoich klientów, ale wybieramy tyko te bardziej opłacalne. Nowa inwestycja naturalnie zwiększa nasze możliwości w zakresie konstrukcji maszynowych - twierdzi Marek Bagiński.

Spółka od wielu lat opiera swój sukces na rynkach zewnętrznych, gdzie trafia 70 proc. jej produkcji. - W zakresie konstrukcji budowlanych obsługujemy rynki Austrii czy Niemiec. Poziom cen jest tam nieznacznie wyższy. Z drugiej strony wymaga znacznie wyższej jakości wyrobów - mówi Marek Bagiński.

Także w segmencie konstrukcji maszynowych Kolb jest obecny na rynkach Austrii, Niemiec, Holandii bezpośrednio, ale stamtąd jego wyroby trafiają także np. do Brazylii, Australii, Chin. - Czasami to proste konstrukcje wykorzystywane dalej przez naszych kontrahentów w ich konstrukcjach albo bardziej zaawansowane, gdzie zakres naszych prac sięga już wstępnego montażu. Na razie jednak nie są to jeszcze wyroby gotowe - dodaje Marek Bagiński.

Część prac wymaga certyfikacji. - Kolb przechodzi obecnie certyfikację Deutsche Bahn. Jest certyfikowany jako podwykonawca, ponieważ DB współpracuje tylko z niemieckimi firmami - opowiada Jerzy Bernhard.

Współpraca z zachodnimi kontrahentami, którzy mają mocną, stabilną pozycję na rynku w kilku zróżnicowanych obszarach daje firmie większe gwarancje, że zawirowania koniunktury będą mniej odczuwalne. - Nasi niemieccy czy austriaccy kontrahenci mówią, że widać regres. U nas na razie poziom zamówień na ten rok jest podobny do poprzedniego - zapewnia Marek Bagiński.

Piotr Myszor

Źródło: www.wnp.pl