Presja na wzrost cen stali jest bardzo duża

Rozmowa z Jerzym Bernhardem, prezesem zarządu Stalprofilu S.A.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ceny stali były dalekie od stabilności. Czym spowodowany jest ostatni duży wzrost?

- W zeszłym roku mieliśmy do czynienia z dwoma okresami wzrostu cen stali. Pierwszy rozpoczął się w kwietniu i zakończył w czerwcu, drugi rozpoczął się w czwartym kwartale 2016 r. Przyczyny obydwu z nich są odmienne. W pierwszym przypadku mieliśmy do czynienia bardziej z odreagowaniem po długoterminowym, trwającym od 2011 r. spadku cen stali. Odbicie to nie miało większego uzasadnienia w fundamentach.

Przyczyny obecnego wzrostu cen mają natomiast mocne uzasadnienie. Wynikają w dużym stopniu z wzrostu kosztów produkcji stali. Ceny rudy żelaza wzrosły w ciągu ostatniego roku dwukrotnie, natomiast ceny węgla koksującego nawet o 200 proc. Producenci stali nie są w stanie pokrywać tych kosztów i są zmuszeni podnosić ceny. Presja na wzrost cen jest bardzo duża.

Jakiej sytuacji można oczekiwać w kolejnych miesiącach?

- Ceny na obecnym poziomie mogą się utrzymywać ze względu na wyższe koszty materiałów do produkcji. Ze względu na konkurencję na rynku bardziej prawdopodobna wydaje się jednak stabilizacja. Groźny dla producentów stali z Unii Europejskiej jest rynek wschodni. I nie chodzi tu bynajmniej o Chiny, ale o kraje dawnego ZSRR. Rosyjscy producenci stali mają aktualnie uprzywilejowaną pozycję na rynku, ponieważ posiadają własne zaplecze surowcowe, np. produkują węgiel na własne potrzeby, a w strukturach wielu koncernów funkcjonują kopalnie rudy.

Unia Europejska chce tymczasem lepiej chronić swój rynek przed tanią stalą zewnątrz. Jak to wpłynie na ceny?

- Jeśli chodzi o ochronę rynku, to jest tak, jak zwykle w Europie. Takie procesy przechodzą wiele uzgodnień i zabierają wiele czasu. Jeżeli porównamy to do tego, w jaki sposób swój rynek stalowy chronią USA, to można odnieść wrażenie, że Europa nie za dobrze radzi sobie na tym polu.

W rzeczywistości problem Europy jest dużo większy. Aktualnie moce produkcyjne europejskiego sektora stalowego wynoszą około 220 mln ton rocznie, podczas gdy jawne zużycie 140 – 150 mln ton. Na europejskim rynku jest zatem bardzo duża nadwyżka mocy produkcyjnych. Tak więc nawet wyższe cła na stal spoza Unii nie muszą skutkować wzrostem cen spowodowanym ograniczeniem podaży. Pojawia się tutaj fundamentalne pytanie, czy europejski przemysł stalowy ma w ogóle rację bytu, biorąc pod uwagę wysokie koszty produkcji, związane z kwestią dostępności tanich surowców, kosztami pracy oraz kosztami ochrony środowiska.

Czy zatem Europa powinna posiadać własny przemysł stalowy?

- Bezsprzecznie tak. Istnienie przemysłu stalowego jest przesłanką utrzymania zrównoważonego rozwoju, na którym bardzo zależy Europejczykom. Dzięki własnej produkcji stali można także utrzymać niezależność w wielu podstawowych działach gospodarki.

Wśród odbiorców istnieje obawa, że ceny stali w Europie mogą wzrosnąć w wyniku zbyt dużej ochrony rynku…

- Jeżeli chodzi o bieżącą sytuację, to według mnie rynek dość spokojnie przyjmuje ostatnie zwyżki. Co do obaw związanych ze skutkami ochrony unijnego rynku, to takie głosy słychać głównie ze strony importerów.

Jak wyglądają perspektywy realnego popytu na stal?

- Zwiększony popyt na stal nie wynika tylko z czynników fundamentalnych. Do wzrostu zakupów przyczyniają się niekiedy także same oczekiwania uczestników rynku. Jeżeli ceny stali rosną, skłania to niektórych odbiorców do decyzji, że trzeba kupić dzisiaj. Oczywiście wzrost popytu bardzo często jest sygnałem zapowiadającym ożywienie rynkowe.

Zużycie jawne stali w Polsce stopniowo rośnie i nie widać czynników, które mogłyby zagrozić temu trendowi. Do wzrostu popytu przyczyniać się będzie spodziewane ożywienie w inwestycjach. W poprzednim roku mieliśmy do czynienia ze spadkiem tempa inwestycji. W efekcie wzrost PKB był w większym niż w poprzednich latach tempie napędzany zwiększoną konsumpcją. Można powiedzieć, że czynniki, które w ostatnich latach wpływały na wzrost dochodu narodowego w Polsce „rozjechały się”. Rosnące inwestycje spowodują, iż sytuacja niejako wróci do normy.

Rozmawiał GB

Źródło: puds.pl