Czas trudnych wyzwań

ROZMOWA „MAGAZYNU HUTNICZEGO" Z JERZYM BERNHARDEM PREZESEM ZARZĄDU STALPROFIL S.A. W DĄBROWIE GÓRNICZEJ

„MH": Panie Prezesie! Mamy za sobą pierwsze półrocze, uważanie za bardzo ciężkie dla przemysłu hutniczego, ze względu na malejący popyt, jak i pandemię CO VID 19. Jak w tym czasie poradził sobie Stalprofil.
J.Bernhard: To był rzeczywiście trudny czas dla całego przemysłu, w tym dla hutnictwa. Jak wynika z danych opublikowanych przez World Steel Association w lipcu największy spadek produkcji odnotowała Unia Europejska, gdzie wyprodukowano o prawie 1/4 mniej stali aniżeli w analogicznym okresie roku ubiegłego. Tak więc pierwsze półrocze upłynęło u większości europejskich producentów pod znakiem spadków produkcji, zużycia i w konsekwencji cen wyro-bów hutniczych, co oddziaływało negatywnie na wyniki finansowe producentów i dystrybutorów stali. 
Stalprofil jako Grupa Kapitałowa, w skład której wchodzi Izostal, Kolb oraz oddział w Zabrzu pier¬wsze pobocze 2020 może zaliczyć do udanych dzięki temu, że nasza działalność ulokowana jest na różnych rynkach. O ile w pierwszym kwartale nie było widać wpływu pandemii na wyniki sprzedażowe, to od marca obserwowaliśmy znaczący spadek. Słabe wyniki w segmencie stalowym, gdzie spadek sprzedaży wyrobów hutniczych w II kwartale wyniósł 30 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego, Grupa rekompensowała bardzo dobrymi w segmencie infrastruktury sieci przesyłowych gazu oraz w segmencie konstrukcji stalowych.
W tych zmiennych i bardzo trudnych warunkach rynkowych uzyskaliśmy  dobre  wyniki sprzedażowe   i   finansowe,  o  których jako spółka giełdowa szczegółowo informowaliśmy podczas ogłaszania raportu. Z uwagi na pandemię sytuacja gospodarcza na świecie i w Unii Europejskiej była w I poboczu bardzo niestabilna.
Według opublikowanych przez EUROFER danych spadek zużycia jawnego stali w Unii, tylko w II kwartale 2020 roku, wyniósł około 31,8 proc. rok do roku. Prognozy na drugą połowę roku są lepsze, choć wciąż negatywne, a zużycie jawne stali w Unii Europejskiej w całym 2020 roku ma wynieść 128 min ton, czyli o 16,6 proc. mniej, aniżeli w roku 2019. Te dane pokazują zjakimi warunkami rynkowymi przychodzi się nam mierzyć.
Od samego początku pandemii w Polsce, czyli od połowy marca, wprowadziliśmy we wszystkich naszych spółkach i oddziałach działania mające na celu zminimalizowanie potencjalnych zakażeń. Ograniczyliśmy wyjazdy służbowe, część pracowników rozpoczęła pracę zdalną, regularnie dezynfekowaliśmy biura, szatnie, łaźnie, staraliśmy się, by nasi pracownicy nie spotykali się w większych grupach. Ogólnie mówiąc zastosowaliśmy wszystkie dostępne i zalecane przez służby sanitarne środki ochrony. Pomimo to zanotowaliśmy w naszym składzie w Katowicach dwa zachorowania na koronawirusa, na szczęście o lekkim przebiegu, co wiązało się z nadzwyczajnym dwutygodniowym zaniknięciem tego oddziału. Więcej przypadków zachorowań w Grupie nie mieliśmy, choć zdajemy sobie sprawę, że przy obecnych liczbach jakie odnotowujemy w Polsce oraz rozluźnieniu społecznym może dojść do kolejnych.
„MH": Jakie były główne założenia działalności? Czy i w jakim stopniu udało się je zrealizować?
J.Bernhard: Jak już wspominałem działalność Grupy Stalprofil opiera się na: sprzedaży stali, segmencie infrastruktury sieci przesyłowych gazu, a także segmencie konstrukcji stalowych.
Patrząc na uwarunkowania na rynku stali i osiągnięte wyniki trudno mówić o zrealizowanych celach, które zawsze stawiamy sobie wysoko. Jednak mając na względzie sytuację związaną z koronawirusem i stale pogarszające się warunki na rynku trzeba stwierdzić, że osiągnięte wyniki są zadawalające, a spółka nie przynosi w tym segmencie strat.
Wygaszane piece hutnicze, redukcja zatrudnienia i cięcia w produkcji stały się trwałym elementem europejskiego hutnictwa.
W segmencie infrastruktury sieci przesyłowych nadal realizowane są przez Gaz-System duże projekty, w których z powodzeniem udział bierze spółka IZOSTAL S.A. jak i nasz zabrzański oddział zajmujący się budową gazociągów przesyłowych. Segment ten wykazuje od lat dodatnią rentowność i wysoką dynamikę przychodów ze sprzedaży.
W ramach realizacji kolejnego etapu rozbudowy krajowego systemu przesyłu gazu w sierpniu 2019 roku IZOSTAL zawarł z Gaz-Systemem trzecią ramową umowę na dostawę rur izolowanych, która jest z powodzeniem realizowana. Dotyczy ona dostaw ponad 1700 km izolowanych wewnętrznie i zewnętrznie rur stalowych, a okres jej obowiązywania to 8 lat.
Spółka KOLB od czasu przejęcia przez Stalprofil została zmodernizowana i przeszła przeobrażenie z typowego wykonawcy konstrukcji spawanych na przedsiębiorstwo świadczące usługi wysoce wyspecjalizowane w zakresie konstrukcji maszynowych. Dzięki inwestycjom w najwyższej klasy urządzenia i maszyny spółka pracuje pełną parą. Ma również w dużej mierze wypełniony portfel zamówień na rok przyszły i dobre perspektywy dalszego rozwoju.
Grupa zachowuje wysokie wskaźniki finansowe, a jej sytuacja jest stabilna. Posiadane źródła finansowania pozwalają na spokojną działalność operacyjną oraz inwestycyjną.
„MH": Podczas debaty hutniczej na Europejskim Kongresie Gospodarczym mówił Pan o zagrożeniach które destabilizują rynek i jego ceny...
J.Bernhard: Ważnym zewnętrznym uwarunkowaniem dla rynku stali są działania protekcjonistyczne i wprowadzenie ceł na stal, najpierw w Stanach Zjednoczonych, a później w Unii Europejskiej.
W mojej ocenie mechanizm kontyngentów wprowadzonych przez Unię Europejską jest mało skuteczny, a szybkie wypełnianie limitów destabilizuje rynek. Takie działania uderzają w głównej mierze w producentów.
To nie jest zdrowy układ. Napływ taniej stali, przy obniżonym popycie prowadzi do dużych perturbacji. Producenci zaczynają skracać kampanie produkcyjne, wprowadzać czasowe wyłączenia czy przestoje. A dystrybutorzy kupują stal dostępną na rynku. Transakcje z kontrahentami niewiadomego pochodzenia obarczone są dużym ryzykiem.
Stalprofil stara się wystrzegać ich, bo nigdy nie wiadomo, czy zakupiona stal objęta jest kontyngentem, czy nie. Dobre, wieloletnie relacje z lokalnymi producentami zobowiązują do rzetelności, szczególnie, że wspólnie staramy się rozwiązywać wiele spraw branży stalowej.
Niektóre kraje wprost przyznają, że dla nich docelowym rynkiem jest Unia Europejska, a my nie potrafimy, a może nie chcemy temu zaradzić.
Państwa te wykorzystują obecną sytuację i wypierają unijnych producentów z rynku. Stal, która wjeżdża do Unii jest tańsza ze względu na niższe koszty produkcji, czy nie ponoszenie np. opłat środowiskowych. To niejest równakonkurencja.
Pomimo kłopotów branży stalowej i spadku produkcji decydenci w Brukseli, w lipcu br. po raz kolejny podnieśli o 3 proc. wielkość kontyngentu. W związku z tym import stali będzie w tym roku jeszcze większy aniżeli w pierwszym i drugim roku obowiązywania safe guardów. Jest on często po cenach dumpingowych lub subsydiowanych przez państwa, które dbają, by ich przemysł stalowy się rozwijał i miał lepszą pozycję w czasie post-pandemicznym. Do takich państw zaliczyć trzeba Turcję, Chiny, ale ogromną przewagę kosztową mają również producenci rosyjscy, ze względu na dostępność surowców.
MH": W lipcu 2021 roku europejskie hutnictwo może stanąć przed kolejnym wyzwaniem, bo przestaną obowiązywać safe guardy. Ratunkiem dla unijnego sektora może być podatek od śladu węglowego. Czy jego wprowadzenie jest możliwe do tego czasu?
J.Bernhard: Brak ochrony rynku może doprowadzić do likwidacji sektora hutniczego w Europie. Chcąc się rozwijać musimy pamiętać, że stal jest tym produktem, dzięki któremu wypracowuje się PKB w wielu gałęziach gospodarki. Nie możemy uzależnić się od dostaw zewnętrznych. Jeżeli nie będziemy mieli własnego hutnictwa, to za kilka lat producenci z krajów trzecich zaczną dyktować swoje warunki.
Amerykanie również mają problemy, ale ich hutnictwo pomimo spadku produkcji nie jest w tak trudnej sytuacji za sprawą wprowadzonego 25 proc. cła. Dzięki temu producenci mogli podwyższyć ceny i pokryć częściowo swoje wyższe koszty produkcji. To pokazuje, że skuteczna ochrona własnego rynku jest bardzo potrzebna.
Bodajże dwa lata temu na Europejskim Kongresie Gospo-darczym w Katowicach poruszałem temat wprowadzenia opłaty węglowej, która wyrównywałaby konkurencyjność na stalowym rynku. Minęły dwa lata i w roku bieżącym w debacie powrócił ten sam temat.
Moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł, szczególnie w obecnych uwarunkowaniach. Dziś europejscy producenci tracą każdego dnia rynek. Podatek od śladu węglowego zmusiłby producentów spoza unii, którzy nie ponoszą opłat środowiskowych, do partycypacji w kosztach emisji CO2. Przecież l tona dwutlenku węgla wyprodukowana w Unii jest taką samą toną dwutlenku węgla z Chin, czy Indii.
Unia Europejska odpowiada za około 10 proc. emisji CO2, Chiny około 29 proc., Stany Zjednoczone 14 proc, Indie 7 proc.
Sami nie wygramy z ociepleniem klimatu. Wszyscy powinni się w to włączyć. Czy dobrowolnie, czy poprzez opłaty wyrównawcze jak carbon border tax dla stali. Nie może być tak, że chronimy środowisko kosztem konkurencyjności własnego rynku. Przecież ograniczenie 10 proc. emisji nie pozwoli na osiągnięcie globalnych celów.
„MH": Mówimy o konkurencyjności sektora, który przeżywa trudny czas. W Polsce od l stycznia 2021 zakłady energochłonne, w tym huty będą ponosiły kolejne opłaty związane z rynkiem mocy...
J.Bernhard: Dyskusje, w które mocno zaangażowana jest Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa, trwają. Trudno dziś wyrokować czy uda się przekonać rządzących do zmiany rozwiązań, jak postuluje środowisko hutnicze. Producenci energochłonni biją na alarm, że tak wysokie dodatkowe obciążenia w czasie kryzysu będą nie do udźwignięcia. Opłata mocowa w przypadku Stalprofilu nas nie dotknie, ale patrząc z punktu widzenia producentów stali, to kolejny wzrost po stronie kosztowej może doprowadzić do zamykania wielu firm.
W lipcu w Katowicach obradowała Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego, podczas której apelowano o rozważną politykę w tym zakresie. Uczestnicy spotkania przyjęli stanowisko ws. niebezpieczeństwa wzrostu bezrobocia oraz problemów gospodarczych jeśli przemysł energochłonny będzie zmuszony ponosić opłatę mocowa. Efektem jest odroczenie terminu poboru opłaty z października bieżącego roku na styczeń 2021. To jednak nie rozwiązuje problemu.
„MH": Wracając do firmy, którą Pan od lat z powodzeniem kieruje i realizuje wizję jej rozwoju. Jakie są plany i perspektywy na najbliższy okres?
J.Bernhard: Najbliższą przyszłość Grupy Stalprofilu oceniam optymistycznie. Portfele zamówień do końca roku są wypełnione i zaczynamy zawierać umowy na I półrocze 2021.
Najsłabiej jest w sektorze dystrybucji i ostatni kwartał roku bieżącego raczej nic nie zmieni. Dlatego też chcielibyśmy utrzymać rentowność tego segmentu na obecnym poziomie, czyli plus zero. Nie zadowala nas to, ale przy takim spadku popytu jaki obecnie odnotowuje rynek będzie to sporym osiągnięciem.
W pozostałych segmentach możemy już z nadzieją patrzeć w przyszłość, planować kolejne inwestycje i szykować się na wyzwania jakie przyniesie rok następny. Pomimo pewnych trudności nie zaprzestaliśmy inwestycji. W I półroczu 2020 roku wydaliśmy na nie ponad 11 mln złotych. W segmencie dystrybucji kończymy budowę nowoczesnego magazynu wysokiego składowania w Katowicach, dzięki czemu zwiększymy wydajność i powiększymy powierzchnię magazynową. Pozwoli to nam na zwiększenie udziału Grupy na rynku dystrybucj i stali.
W I kwartale bieżącego roku zakończyliśmy również, rozpoczęte w 2018 roku, inwestycje w spółce KOLB, gdzie rozbudowaliśmy halę produkcyjną, zakupiliśmy i zmodernizowaliśmy maszyny. Zrealizowane inwestycje pozwoliły na zwiększenie możliwości wytwórczych w zakresie konstrukcji maszynowych, które charakteryzują się wyższą marżą, w porównaniu do marż osiąganych na konstrukcjach budowlanych. Natomiast w segmencie infrastruktury nakłady w I półroczu 2020 roku wyniosły l min 680 tysięcy złotych i związane były głównie z oddziałem w Zabrzu.
Dzięki zakupowi maszyn niezbędnych do budowy gazociągów DN1000 poszerzyliśmy swoją ofertę. Natomiast w IZOSTAL-u zakupiliśmy nowe maszyny i urządzenia, dokonaliśmy kolejnej modernizacji linii produkcyjnej oraz rozbudowaliśmy budynek administracyjny. Wszystkie te inwestycje są konsekwencją długofalowej strategii Grupy.
Zgodnie z opracowanym przez Gaz-System S.A. „Krajowym Dziesięcioletnim Planem Rozwoju Systemu Przesyłowego na lata 2020-2029", w Polsce do 2029 roku powstanie ponad 3 tysiące km nowych gazociągów. Po zakończeniu kluczowych inwestycji infrastrukturalnych, na znaczeniu zyskiwać będą również zadania remontowo-modernizacyjne. Jesteśmy do tego przygotowani i mamy nadzieję na udział w tych inwestycjach, których łączna wartość w latach 2020-2029 to ponad 14,6 mld zł.
„MH": A co z rynkiem hutniczym, z którego wyrosła Grupa?
J.Bernhard: Wahania koniunktury na rynku wyrobów hutniczych i związana z tym zmienność cen oraz spadek popytu na stal jest wpisana w codzienną działalność Stalprofilu. Największy wpływ na wyniki segmentu stalowego ma stan gospodarki polskiej oraz krajów Unii Europejskiej. Rok 2020 charakteryzuje się pogorszeniem koniunktury, co przekłada się na wyniki dystrybutorów i producentów stali.
Za spadki cen w dużej mierze odpowiada utrzymująca się globalna nadprodukcja stali. Do tego dochodzi problem spadku konkurencyjności unijnego hutnictwa, szczególnie w stosunku do gospodarek azjatyckich i południo-woamerykańskich. Szansą na ustabilizowanie rynku unijnego są zapowiadane mechanizmy ochronne w postaci ceł antydumpingowych, czy podatku od śladu węglowego.
Nie możemy również zapominać o nowym ryzyku, którego wpływ na globalną gospodarkę jest obecnie trudny do oszacowania. Mam tu na myśli pandemię koronawirusa i jej przebieg w kolejnych miesiącach. COVID 19 już przyczynił się do znacznego spowolnienia światowego handlu i pogorszenia nastrojów przedsiębiorstw. Efektem tego jest obniżony: popyt i wzrost gospodarczy w świecie i w Polsce.
Stalprofil jest przygotowany na czas ewentualnej dekoniunktury. Dysponujemy odpowiednimi zasobami kapitałowymi i bogatą, ciągle poszerzaną, ofertą handlową. Funkcjonowanie w warunkach zmiennej koniunktury na rynku stali to dziś wyzwanie, któremu musimy sprostać.
„MH": Dziękuję za interesującą rozmowę.
Przemysław Szwagierczak